Sobotni mecz finału Pucharu Polski był rozgrywany na bocznym boisku w Nowej Wsi i momentami mogło wydawać się, że nie jest to mecz tej rangi, a zwykły sparing. Piłkarze obu ekip na szczęście potraktowali to spotkanie całkiem serio i emocji nie brakowało.
Soła Oświęcim przyjechała do Nowej Wsi najmocniejszym składem, wszak był to dla niej sprawdzian generalny przed startem ligi, której początek zaplanowano już na przyszły weekend. Oświęcimianie w przeciągu całego spotkania mieli więcej z gry, jednak ambitnie walczący gospodarze mogli pokusić się o niespodziankę - tym bardziej, że pierwszy gol dla biało-czerwonych był dosyć przypadkowy.
W dwunastej minucie Adrian Stanek wybił piłkę daleko przed siebie, a na dwudziestym metrze znalazł się Paweł Cygnar, który widząc nie potrzebnie wychodzącego z bramki Pawła Szczepańczyka posłał spokojnie piłkę obok niego. Ta wolno potoczyła się do siatki i gospodarze musieli gonić wynik.
To udało się w miarę szybko, bo już po nieco pięciu minutach było 1:1. Z boku pola karnego szarżował Przemysław Dudzic, który w bezsensowmny sposób został powalony przez Rafała Skrzypka i arbiter wskazał na "wapno". Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i ze stoickim spokojem doprowadził do remisu.
W pierwszej połowie mogło paść więcej goli, ale na drodze obu ekip stanęła...poprzeczka. Najpierw Kamil Szewczyk uderzył w kierunku bramki Szczepańczyka, a piłka po rykoszecie zatrzymała się właśnie na poprzeczce, a tuż przed końcem pierwszej części gry Bogdan Swarzyński huknął z rzutu wolnego i nie wiele zabrakło do gola z kategorii "stadiony świata".
W drugiej części gry solarzom dopisało szczęście. Z rzutu wolnego dośrodkował Cygnar, piłkę głową uderzył Rafał Skrzypek, a ta po głowie Bartosza Michałka zaskoczyła Szczepańczyka. Gdyby futbolówka nie zmieniła toru lotu, młody golkiper naszej drużyny prawdopodobnie zdołał by zapobiec nieszczęściu.
Pod koniec spotkania nowowsianie nie mając nic do stracenia coraz odważnie "naciskali" na Sołę, ale głównie ze sporego zamieszania w polu karnym nic nie wynikało. Po jednej z takich akcji nadziali się na kontratak, który przeprowadziła dwójka rezerowowych z Oświęcimia: Adam Janeczko oraz Jakub Snadny. Pierwszy z nich zdecydował się na strzał i mimo tego, że Szczepańczyk sparował piłkę po jego uderzeniu, ta spadła pod nogi wspomnianego Snadnego, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w siatce i puchar pojechał do Oświęcimia.
Niwa Nowa Wieś – Soła Oświęcim 1:3 (1:1)
0:1 - Paweł Cygnar 12'
1:1 - Przemysław Dudzic 18' (k)
1:2 - Bartosz Michałek 70' (sam.)
1:3 - Jakub Snadny 90'+
Niwa:Paweł Szczepańczyk - Lucjan Stawowczyk, Wojciech Góral, Jakub Makowski, Mateusz Śleziak - Bartłomiej Zwaryczuk (50' Bartosz Michałek), Piotr Merta, Bogdan Swarzyński, Paweł Brańka (46' Przemysław Tlałka) - Mariusz Piskorek (84' Piotr Klimczyński), Przemysław Dudzic.
Soła:Marcin Koper - Artur Czarnik, Marcin Drzymont, Rafał Skrzypek, Wojciech Jamróz - Adrian Stanek, Dawid Dynarek (61' Adam Janeczko), Paweł Cygnar, Kamil Szewczyk, Grzegorz Talaga - Przemysław Knapik (61' Jakub Snadny).
Żółte kartki:Paweł Brańka - Marcin Drzymont, Kamil Szewczyk, Wojciech Jamróz.
Sędzia:Krzysztof Jakubik (Oświęcim)